Marzanna 2013
Pierwszego dnia kalendarzowej wiosny spławiliśmy na harendziańskim odcinku potoku Zakopianka Marzannę. Ten staropolski, a nawet jeszcze pogański obrzęd wypędzenia zimy, pożegnania wszelkich trosk i udręk jest obecnie kultywowany tylko przez dzieci w młodszym wieku szkolnym. Na Podhalu z końcem zimy nie ma on często nic wspólnego, czego dowodem jest ten rok. Marzanna miała ze sobą zabrać zimę. Niestety, nie zabrała. Nocą zima natarła w dwójnasób. Jest mróz, ciągle pada śnieg, a ludność od rana ma kłopoty komunikacyjne. A bywało, że tego dnia kwitły krokusy pod Muzeum Jana Kasprowicza… Jednego roku zaobserwowano nawet wygłodniałe pszczoły uwijające się 21 marca przy pierwszych kwiatach… Być może uczniowie naszej szkoły niezbyt gorliwie żegnali zimę, za mało hałasu czynili, o nartach jeszcze myśleli? A być może powinni zająć się tym na powrót dorośli? Zresztą, rzeka Zakopianka zimową porą, to już tylko wysychający, cuchnący potok, który zatracił zdolność zamarzania, a tym bardziej przenoszenia magicznej Marzanny hen do morza. Z okazji Światowego Dnia Wody należałoby zakrzyknąć: Więcej wody! To i zima będzie zimą, a wiosna wiosną. /pk/

Kliknij zdjęcie, aby powiększyć widok. Powrót na stronę główną.